poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 1

Rozdział 1


*Z perspektywy Kingi*
Pewnego dnia zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Martyś <333
- Halo ?
- Cześć Kinga! Nie wiem czy słyszałaś że za 3 dni jest mecz w Rzeszowie i gra Resovia z Ankarą ?
- Nie wiedziałam. Kurczę a są jeszcze bilety ?
-No dwa ostatnie tuż z przodu.
-To rezerwuj, a ja się zbieram i za godzinkę u ciebie będę. Narka :*
-Papa Misia.- powiedziała i rozłączyła się.
Mój ulubiony klub będzie grał z klubem, w którym gra mój idol !!! <3 ja nie wierzę że ja tam będę. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Pojechałam do niej. Nie mogłam się doczekać soboty.


3 dni później. (Sobota)

- Halo wstawaj no !! - zaczęłam budzić Martynę bo za 6 godzin mecz.
-Co się stało ?
-Jak to co???!!! Ty się mnie pytasz co ??? Mecz jest dzisiaj. I to za równe 6 godzin.
-Przecież to jeszcze 6 godzin!
-Ale potem nie dogadamy się w sprawie ciuchów, łazienki i makijazu i się spóźnimy i tyle będzie.
-Dobra dobra. Nie denerwuj się tak. Już wstaję. Dom do Twojej dyspozycji.
-Dzięki. To ja idę zrobić śniadanie.
I poszłam do kuchni. Niestety lodówka była pusta i musiałam się zebrać i iść do sklepu.Zrobiłam duże zakupy i jak wróciłam do domu to nie wiedziałam co zrobić sobie na śniadanie. W końcu zrobiłam jajecznicę. Po śniadaniu była już 12:00 a mecz o 16;00 więc za godzinę musimy wyjechać. Przebrałam się w koszulkę reprezentacyjną Michała Winiarskiego (Bo tylko taką mam) wzięłam notes i ruszyłyśmy w drogę. Całą podróż gadałyśmy o meczu. Nawet się nie obejrzałam a już byłyśmy na miejscu.

-No chodź idziemy.- powiedziała Martyna.
- Już już.

Wyszłyśmy z samochodu i poszłyśmy na halę. Piękna hala. Nigdy w niej nie byłam. Poprostu cudo.
Miałyśmy problem z odnalezieniem wejścia na salę, ale spokałyśmy kogoś.
 
-Szukacie wejścia na salę ?-spytał.
-Tak. Wie pan może gdzie ono jest ?-zapytała niepewnie Martyna.
-Tylko proszę nie "pan". Mówcie mi po imieniu. Piotrek Nowakowski, dla was Piter.
-Miło nam pana poznać.-odezwałam się bo widziałam, że Martynę zatkało :D.
-Chodźcie za mną. 
Poszłyśmy za Pitem. Jaki on jest wielki ! Nigdy nie spotkałam się oko w oko z tak dużym facetem.

-A jakie macie numery siedzeń i rząd ?
-Ale my już trafimy. Dziękujemy Pit.
-Nie ma sprawy.

I poszedł. Usiadłyśmy na siedzeniach i rozmawiałyśmy. W pewnym momencie zachciało mi się pić.

-Poczekaj chwilę Martyna idę zobaczyć czy jest gdzieś tu automat z piciem.
-Oki to ja czekam.

Wyszłam z sali i szukałam automatu. Szłam i nagle ktoś przywalił mi drzwiami. Zemdlałam.

 
*Z perspektywy Michała*
 
O boże ! Co ja narobiłem. Kurde chciałem tylko wyjść z szatni. Nie nie nie. Uspokój się Michał.
-Halo ? Wszystko okej ???
Nic. Wleciałem jak szalony do szatni wziąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Przekazałem Juantorenie co się stało i że muszą zagrać mecz bezemnie. Chwilę po tym wsiadłem z dziewczyną do karetki i wytłumaczyłem co ja narobiłem. W szpitalu cały czas dzwonił jej telefon bo miałem jej torebkę. W końcu odebrałem.
-Halo ?
-YYYY czy ja rozmawiam z Kingą Kubiak ?
-Nie. Rozmawiasz z Michałem Kubiakiem.
-no... yy..bo..
-NIe denerwuj się tak. Kinga jest w szpitalu.
-COOO ????!!!!
-No jak wychodziłem z szatni to szła obok drzwi i ja je otworzyłem bo chciałem z niej wyjśc...
- Ok ok nie kończ. Obudziła się ?
- Nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem rodziną.
-Okej. Prowadzicie 1;0 w setach.
-Dzięki. O kończe bo lekarz idzie. Pa.
-Papa.
Lekarz mi powiedział że się wybudziła i idzie po wypis. Po chwili przyszedł dał mi kartkę i pozwolił iść po nią i mogliśmy wrócić na halę. Bardzo się zdziwiła gdy mnie zobaczyła.

*Perspektywa Kingi*

-Michał Kubiak ???
-Tak. Przepraszam za ten nieszczęsny wypadek.
-Nic się nie stało. Ale przecież mecz trwa ! Czemu ty nie jesteś na meczu ?
-Bo jestem tutaj.Chodź wracamy na halę.
-Dobra. Tak wogóle to jestem Kinga Kubiak też.
-Ja ci się chyba nie muszę przedstawiać.
 
Rozmawialiśmy tak chwilę i wróciliśmy na halę.Michał zaprosił mnie żebym usiadła na ławce koło nich, ale ja się bałam. No w koncu poszłam bo głupio mi było odmówić mojemu idolowi. Przywitałam się z trenerem i resztą drużyny. Trener odrazu wpuścił Michała na boisko. Mecz skończył się 3:2 dla Ankary. Już wychodziłam lecz ktoś złapał mnie za rękę. To był Dziku. 
-Już idziesz ? Nie chcesz autografu i zdjęcia odemnie ?
-Chcę, ale nie myślałam że uda mi się dopchać do ciebie.
Dał mi autograf, zrobiłam sobie z nim zdjęcie i wymieniliśmy się numerami telefonów. Niestety musieliśmy się pożegnać. Ja czekałam cały czas na Martynę, która przytulała Pita!! Co ? Ona przytulała Pita?! Jaka szczęściara.
Poszłam jej przypomnieć że czas wracać do domu. Pomachali sobie i wsiadłyśmy do auta. To był naprawdę męczący i jeden z najfajnieszych dni mojego życia.

Nie wiem czy ten rozdział jest krótki czy długi, ale myślę że wam się spodoba. Piszcie w komentarzach co mam poprawić bo to moje pierwsze takie opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość.

KOMENTUJECIE = MOTYWUJECIE DO DALSZEGO PISANIA.

                                                                                                                                               BUZIAKI :*

PS. Kolejny rozdział będzie dzisiaj jak będę mieć wenę :)

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie i mam nadzieję że kolejne rozdziały będą dłuższe :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne! Jednak za szybko wszystko sje dzieje przez co troche traci to sens. Ledwo sie spotkali a ci juz sie przytulają troche bez sensu. Mam nadzieje ze cię nie uraziłam chce pomóc bo fajnie pomyslane :*

    OdpowiedzUsuń