poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 6

*Perspektywa Bartka*

Otworzyłem drzwi do łazienki i zobaczyłem Michała leżącego na podłodze. Zamarłem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Szybko znalazłem telefon i zadzwoniłem ...

-Halo ! Bo mój kolega leży nie przytomny w łazience. Proszę szybko przyjechać to pilne. Adres to ul. Sportowa 27 Spała.
-Bartek gadasz ze swoim bratem.
-O kurde sory.- i się rozłączyłem.

Teraz wybrałem dobry numer, podałem wszystkie niezbędne informacje i pobiegłem po Kingę. Zapukałem do jej drzwi i mi otworzyła.

-Hej Bartek. Co cię do mnie sprowadza ?- spytała uśmiechnięta.
-No ciężko mi o tym mówić, ale proszę nie popadaj w paranoję.
-Co się stało ?
-Michał jest nie przytomny zadzwoniłem na pogotowie i czekam aż przyjadą. Proszę jedź ze mną. - powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę.

*Perspektywa Kingi*

Gdy weszłam do pokoju i zobaczyłam Miśka nie przytomnego... moje życie było na krawędzi...
Akurat weszli ratownicy i zabrali Michała. Ja spanikowana nie mogłam wydusić z siebie słowa a nawet oddechu. Chciałam spytać czy możemy jechać z nimi ale coś mnie blokowało. Na szczęście lub nieszczęście Bartek o to zapytał. Dzięki Bogu zgodzili się.

*Kilka minut poźniej w szpitalu*

Czekamy i czekamy. Żadnej informacji nam nie podadzą bo nie jesteśmy rodziną. Gdyby nie Bartek  na 100 % zeszłabym na zawał. Ile można czekać ? Spytałam Bartka co się wogóle stało, ale nie wiedział. Nagle podszedł lekarz. Bałam się każdej kolejnej sekundy i słów które mi powie.

-Państwo to koledzy Michała Kubiaka ?-zapytał. Ja już wiedziałam, że wiadomość nie będzie dobra.
-Tak.-odezwał się szybko Bartek.
-Pan Michał obecnie jest pod śpiączką farmakologiczną. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Narazie jest w ciężkim stanie, ze względu na uderzenie głową najprawdopodobniej o podłogę w łazience. Jeśli państwo chcecie możecie wejść do Michała.
-Oczywiście że chcemy.
-To zapraszam za mną.

Poszlismy za facetem. Zobaczyłam Dzika. Leżał na łóżku. Weszłam do niego, usiadłam na łóżku obok niego i chwyciłam go za rękę.

-Michał. Zrób to dla nas.- szeptałam przez łzy.

Nagle otworzył oczy. Spojrzał na mnie i przytulił. Ledwo miał siłę. Uśmiechnęłam się radośnie i odwzajemniłam przytulasa.

-Dziękuje ci że tu jesteś.
-Michał... zawsze ci pomogę pamiętaj.
-Dziękuje.
-Muszę iść do lekarza. Zrobią ci wszystko i namówimy ich żeby cię wypuścili.
-Która jest godzina ?
-Nie wiem nie mam telefonu. Bartek ! Która godzina ?!
-EEEE czekaj... 22:57.
-Co ?! - zapytał Misiek.
-Chłopie ty wypoczywaj, a nie dziw się która godzina.
-Dobra to ja idę.

I poszłam. Wróciłam i lekarz (Dzięki Bogu :D) powiedział, że ze względu na Ligę Światową i to , że siatkarze muszą ćwiczyć go wypuści.

*Pół godziny później*

Michał ledwo doszedł do ośrodka z samochodu. Niestety czekała nas bardzo nie miła niespodzianka...

-Gdzie wy do jasnej cholery byliście ?! Wiecie która jest godzina ?! 23:42 !
-To moja wina. Przepraszam.- powiedział Bartek- to ja nie zostawiłem żadnej wiadomości.
-Jakiej wiadomości ?!

-Ja to wytłumaczę. Wy idźcie.- wtrącił się Dziku.

Poszłam do swojego pokoju i leżałam bezczynnie na łóżku. Czekałam aż wróci Misiek. Tak czekałam i czekałam że usnęłam.

Witam z krótką 6 ale myślę że choć trochę się spodoba :D
Staram się teraz nadrobić ponieważ w sobotę jadę na obóz i nie będę mieć czasu :( Pozdrawiam i pamiętajcie ! 

KOMENTUJECIE = MOTYWUJECIE :D <3
 BUZIAKI :* ^^












2 komentarze:

  1. Dzieki za mile słowa niedługo nowe rozdziały dodam. Twoje opowiadanie tez jest super. Uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :* a u cb kiedy kolejny ??? niecierpliwie czekam <3 buziaczki :**

      Usuń