piątek, 21 sierpnia 2015

Przeprosiny :(

Drodzy czytelnicy !
Chcę was bardzo przeprosić, że przez długi okres nic nie dodałam ponieważ byłam na obozie i nie miałam czasu, a obecnie korzystam z ostatnich chwil na wakacjach. Jeśli tylko będę miała pomysł, wenę i czas na pewno wrzucę baaaaaardzo długi rozdział. Jeszcze raz przepraszam :(

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 6

*Perspektywa Bartka*

Otworzyłem drzwi do łazienki i zobaczyłem Michała leżącego na podłodze. Zamarłem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Szybko znalazłem telefon i zadzwoniłem ...

-Halo ! Bo mój kolega leży nie przytomny w łazience. Proszę szybko przyjechać to pilne. Adres to ul. Sportowa 27 Spała.
-Bartek gadasz ze swoim bratem.
-O kurde sory.- i się rozłączyłem.

Teraz wybrałem dobry numer, podałem wszystkie niezbędne informacje i pobiegłem po Kingę. Zapukałem do jej drzwi i mi otworzyła.

-Hej Bartek. Co cię do mnie sprowadza ?- spytała uśmiechnięta.
-No ciężko mi o tym mówić, ale proszę nie popadaj w paranoję.
-Co się stało ?
-Michał jest nie przytomny zadzwoniłem na pogotowie i czekam aż przyjadą. Proszę jedź ze mną. - powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę.

*Perspektywa Kingi*

Gdy weszłam do pokoju i zobaczyłam Miśka nie przytomnego... moje życie było na krawędzi...
Akurat weszli ratownicy i zabrali Michała. Ja spanikowana nie mogłam wydusić z siebie słowa a nawet oddechu. Chciałam spytać czy możemy jechać z nimi ale coś mnie blokowało. Na szczęście lub nieszczęście Bartek o to zapytał. Dzięki Bogu zgodzili się.

*Kilka minut poźniej w szpitalu*

Czekamy i czekamy. Żadnej informacji nam nie podadzą bo nie jesteśmy rodziną. Gdyby nie Bartek  na 100 % zeszłabym na zawał. Ile można czekać ? Spytałam Bartka co się wogóle stało, ale nie wiedział. Nagle podszedł lekarz. Bałam się każdej kolejnej sekundy i słów które mi powie.

-Państwo to koledzy Michała Kubiaka ?-zapytał. Ja już wiedziałam, że wiadomość nie będzie dobra.
-Tak.-odezwał się szybko Bartek.
-Pan Michał obecnie jest pod śpiączką farmakologiczną. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Narazie jest w ciężkim stanie, ze względu na uderzenie głową najprawdopodobniej o podłogę w łazience. Jeśli państwo chcecie możecie wejść do Michała.
-Oczywiście że chcemy.
-To zapraszam za mną.

Poszlismy za facetem. Zobaczyłam Dzika. Leżał na łóżku. Weszłam do niego, usiadłam na łóżku obok niego i chwyciłam go za rękę.

-Michał. Zrób to dla nas.- szeptałam przez łzy.

Nagle otworzył oczy. Spojrzał na mnie i przytulił. Ledwo miał siłę. Uśmiechnęłam się radośnie i odwzajemniłam przytulasa.

-Dziękuje ci że tu jesteś.
-Michał... zawsze ci pomogę pamiętaj.
-Dziękuje.
-Muszę iść do lekarza. Zrobią ci wszystko i namówimy ich żeby cię wypuścili.
-Która jest godzina ?
-Nie wiem nie mam telefonu. Bartek ! Która godzina ?!
-EEEE czekaj... 22:57.
-Co ?! - zapytał Misiek.
-Chłopie ty wypoczywaj, a nie dziw się która godzina.
-Dobra to ja idę.

I poszłam. Wróciłam i lekarz (Dzięki Bogu :D) powiedział, że ze względu na Ligę Światową i to , że siatkarze muszą ćwiczyć go wypuści.

*Pół godziny później*

Michał ledwo doszedł do ośrodka z samochodu. Niestety czekała nas bardzo nie miła niespodzianka...

-Gdzie wy do jasnej cholery byliście ?! Wiecie która jest godzina ?! 23:42 !
-To moja wina. Przepraszam.- powiedział Bartek- to ja nie zostawiłem żadnej wiadomości.
-Jakiej wiadomości ?!

-Ja to wytłumaczę. Wy idźcie.- wtrącił się Dziku.

Poszłam do swojego pokoju i leżałam bezczynnie na łóżku. Czekałam aż wróci Misiek. Tak czekałam i czekałam że usnęłam.

Witam z krótką 6 ale myślę że choć trochę się spodoba :D
Staram się teraz nadrobić ponieważ w sobotę jadę na obóz i nie będę mieć czasu :( Pozdrawiam i pamiętajcie ! 

KOMENTUJECIE = MOTYWUJECIE :D <3
 BUZIAKI :* ^^












niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 5

PRZECZYTAJ NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM ;D

*Z perspektywy Kingi*

Miesiąc później.

Już jesteśmy w Spale miesiąc. Tak szybko to zleciało. Bardzo zaprzyjaźniłam się z chłopakami. Zaraz jest trening i Pit jest podekscytowany, że nareszcie będzie mógł trenować jak reszta grupy. Ja tęsknię za Martyną. Bardzo mi jej brakuje. Wieczorami płaczę. Patrząc na chłopaków, oni wszyscy się tolerują, kolegują się ze sobą. A ja nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela. Dopóki nie spotkałam jej: Martyny. Zawsze jak o tym wszystkim myślę chce mi się płakać. Łzy jedna za drugą spływają mi po policzku. Nie daje sobie z tym rady.
Puk puk ! usłyszałam i wszedł Michał. I co ja mu powiem ? Musiał przyjść teraz.

-Kinga ...
-...- nie mam siły nic powiedzieć.
-co się stało ?
-no wiesz tak mi głupio o tym gadać.
-Ale ze mną możesz rozmawiać o wszystkim. Śmiało mów.

Noi zaczęłam opowiadać. Oczywiście musiałam się rozkleić. Misiek siedział ze mną i wyżalałam mu się i jednocześnie opowiadałam mu trudy mojego dzieciństwa. Nagle ktoś wparował do pokoju...

-Michał czemu ty tu jesteś ?! Trening trwa, a ciebie nie ma i nie ma. Będziesz miał przerombane jak tam już nie zejdziesz.
-O kurde zapomniałem ! W dupę ile problemów będę miał. Dzięki że po mnie przyszedłeś Fabian.
-Trener mnie przysłał. Ja już idę. Narazie.
-To wszystko przeze mnie. Wyjadę stąd. Tylko kłopot wam robię.-powiedziałam.
-Tylko spróbuj wyjechać. Na trening idziesz ze mną.
-No dobrze...

Poszliśmy na trening.Trener dał Miśkowi karę pod względem takim, że jutro musi wstać o 5:00 i przyjść na salę zrobić 100 pompek i 200 przysiadów. MASAKRA. Chłopaki trenują a ja znowu siedzę na krzesełku sędziowskim i oglądam. Nagle dostałam od któregoś z chłopaków piłką i wypadł mi z ręki telefon. Zeszłam na dół i moje nowiutkie cudeńko całe potrzaskane i do tego nie działa.

-Który to ?-spytałam zdenerwowana.
- To ja przepraszam.
-Dobra Bartek to nie Twoja wina. Idę do pokoju trenerze.
-Dobrze Kinga.- krzyknął trener.

Poszłam do pokoju i zaczęłam oglądać telefony na internecie. Znalazłam ten odpowiedni.




Zamówiłam na stronce. Tylko problem w tym jaki tu jest adres. Zeszłam więc na dół na recepcję i wzięłam karteczkę z adresem, numerem telefonu itp. Wróciłam do mojego pokoiku i potwierdziłam zamówienie oraz dokupiłam obudowę.




I teraz dwa dni bez telefonu. Normalnie maskara. Usłyszałam krzyki na korytarzu. Wyjrzałam przez drzwi i zobaczyłam Michała bijącego się z jakimś dużym facetem. Wyleciałam z pokoju żeby oddzielić ich i zabrać Michała stamtąd, bo jak znam jego charakter ta bójka skończy się na policji. Podleciałam tam, ale oddzieliłam ich ledwo i Misiek był tak wkurzony, że uderzył mnie w twarz.

-Co ty robisz ? - spytałam przez łzy- Nie chce cię teraz widzieć.

*Z perspektywy Michała*

-Ale ja ci to wytłumaczę ! Czekaj !- i pobiegła.

No to teraz moje życie się posypało. Podeszłam do niej. Pukałem w drzwi i nic. Nacisnąłem klamkę, zamknięte. Poszedłem do pokoju. Wkurzony na siebie usiadłem na łóżku i co dziwne zacząłem płakać. Byłem wkurzony na siebie. Jak mogłem być takim idiotą ?! No nic teraz muszę to naprawić tylko jak ?!

-Wchodźcie chło...- Bartek nie skończył gdyż zobaczył mnie załamanego.- Michał ty płaczesz ?
-Tak nie widać ?
-Dobra to my idziemy. - powiedzieli siatkarze.
-Idźcie chłopaki.- powiedziałem.

-Misiek co się stało ?
-Kingaa...
-Co Kinga ?!

I opowiedziałem mu. Powiedział, że oszalałem.

-No wiem, że jestem idiotą. Nie musisz mi mówić.
-Kumplu idę do niej. Zobaczę co z nią.

*Z perspektywy Kingi*

Jak ja się zachowałam ? Przecież to moja wina. On był zdenerwowany, a ja go nawet nie wysłuchałam. Pójdę do niego. I wyszłam ale otwierając drzwi natknęłam się na Bartka Kurka. Rzuciłam krótkie "cześć' i poszłam dalej. Ale on złapał mnie za rękę  i powiedział:

-Kinga wiem co się stało. Michał jest załamany tak jak ty o ile nie bardziej. Zmroziłaś ten policzek ?
-Nie nie chciałam się nikomu pokazywać w takim stanie.
-Chodź ze mną.
-no dobra.

Poszłam za nim. Nie wiedziałam gdzie on idzie. Ale zapukał do jakiś drzwi i weszliśmy do gabinetu doktora. Nie wiem po co ! Przecież wszystko jest okej.

-Dzień dobry doktorze.
-Witaj Bartek. Coś się stało ?

Po tym pytaniu Bartek zaczął opowiadać co się stało. Doktor przyłożył mi lód i musiałam tak siedzieć 5 minut po czym wyszliśmy i poszliśmy do ich pokoju. Bartek wszedł i powiedział cicho:

-Michał...
-Czego chcesz ?!- krzyknął wkurzony.

Bez chwili zastanowienia rzuciłam się na Michała i wyszeptałam mu do ucha : Przepraszam. Zaczęła mi spływać łza po policzku. On przytulił mnie.

-Czy ja dobrze słyszę ? Ty wybaczasz mi moją głupotę bez żadnych wyjaśnień ?
-Tak.- łzy leciały mi bez opamiętania.
-Nie powinnaś...
-Powinnam.
-No nie wiem.
-ale ja wiem.

Nagle ktoś zapukał...

*Perspektywa Michała*

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Monikę.

-Idź stąd i tak nikt cię nie wysłucha.
-Jakie przywitanie.- pocałowała mnie.
-Spadaj stąd albo zobaczysz !
-No co mi zrobisz ?!

Wkurzyłem się i zamknąłem jej drzwi przed nosem, a potem na klucz.

-Kinga ja chcę ci wytłumaczyć to co dzisiaj się stało.
-Nie musisz.
-Muszę bo źle się z tym czuje i chcę abyś to wiedziała na przyszłość.
-Dobrze.
-Bo ja jak wracałem z treningu zobaczyłem gościa z aparatem w ręku. Zerknąłem przechodząc i zobaczyłem, tam moje zdjęcia z Moniką sprzed kilku lat. Poszedłem dalej nie wiedząc co on chce zrobić. Nagle stanął przed twoim pokojem i już chciał zapukać gdy ja rzuciłem się na niego, żebyś nigdy nie oglądała tych zdjęć. Więc jeśli kiedykolwiek ktoś przyjdzie do ciebie z takimi zdjęciami to one są stare. Nie wierz nikomu. Okej ?
-Dobrze.A która jest godzina bo wiesz nie mam telefonu.
-22:13.
-To ja już idę. Papa

-Paaa...

Wyszła zostałem sam w pokoju. Poszedłem do łazienki się umyć.

*Perspektywa Bartka*

-Dobra chłopaki idę do pokoju bo jutro trening. Narazie.
-Narazie.

Wyszedłem z pokoju Fabiana i Pita oraz przeszedłem cały korytarz i w końcu wszedłem do mojego pokoju. Słyszałem lejącą się wodę z łazienki. Zobaczyłem że pod drzwiami przecieka woda. Otworzyłem drzwi do łazienki i zobaczyłem ...


TAK WIEM JESTEM ZŁA KOŃCZĘ W TAKIM MOMENCIE.
ROZDZIAŁ SMUTNY BO JA JESTEM SMUTNA :( NIE MAM HUMORU, ALE JEST WENA :) KOLEJNY ROZDZIAŁ JUTRO.


KOMENTUJCIE !!! PROSZĘ !!! TO BARDZO MOTYWUJE. :D